Czemu powrót do przeszłości? A dla tego ,że ostatnio po dość długiej przerwie powrócilam do lepienia z masy solnej. Od masy solnej wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o rękodzielnicze dłubanie :) Najpierw lepiłam aniołki , które podpatrzyłam w jakimś czasopiśmie , ojjj kilkanaście lat temu to nowość była i bardzo się wszystkim podobały , potem do aniołków dołączyły baranki wielkanocne i tak lapiłam te moje stworki w wariantach wielu i ilościach hurtowych ;)
Z czasem zaczęłam zajmować się coraz to innnymi technikami i masa solna wprawdzie nie odeszła zupełnie w zapomnienie ale przestała być moim numerem jeden ;)
Kilka dni temu jednak poczułam nieprzepartą chęć zabawy z masą :) i tak powstały rustykalne serduszka zawieszki.
Serduszka ozdobione są wzorkiem wytłaczanym przy pomocy wykrojników do ciastek :) i ozdobione bawełnianą kokardką ...co akurat widać na zdjeciach;)
Zwykle wszystkie moje wyroby z masy lakieruję ale tym akurat lakier nie służy, spróbowałam i nie podobało mi się , wolę takie surowe .
Cały dzisiejszy dzień znowu spędziłam w ogrodzie , ciepełko powoduje , że wszystko rośnie na potęgę , a szczególnie mój ulubieniec Arcydzięgiel- brrrrr, z którym toczę nierówną walkę od kilku lat i puki co szala zwycięstawa przechyla się raz w moją a raz w jego stronę ;) chociaż nie .....mam jednak wrażenie , że on wygrywa czesciej;) Nic to jednak, ja się łatwo nie poddaję :)
Wyczytałam ,że Arcydzięgiel to cudowna roślina jest i pomaga na szereg dolegliwości ,między innymi leczy nerwy tak więc jak już wpadnę w nerwicę permanentną z powodu jego nadprodukcji w moim ogrodzie to przynajmniej bedę miała lekarstwa pod dostatkiem ;)
Mój ogródek aktualnie jest w większości niebieski , a to za sprawą "patologicznych " Orlików . Dostałam je jakiś czas temu od koleżanki z pracy , która lojalnie mnie ostrzegła ,że roslina patologiczna od pokoleń ;) Tak więc mam niebieskie Orliki prawie wszedzie, wyrywam je i obcinam kwiatostany aby utrzymać ich ilość w jakichś rozsądnych granicach . Myślę ,że gdyby nie te zabiegi to już tylko Orliki by mi w ogrodzie zostały....no i oczywiście Arcydzięgiel :);)
A zresztą co ja się rozpisywac będę popatrzcie sami :)
A oprócz niebieskich orlików jeszcze niebieska Brunnera :)
I niebieskie irysy :)
No niebieściuchno poprostu ;)
A teraz o tym co mnie rozpraszało :) A rozpraszało bardzo i pewnie jeszcze jakiś czas rozpraszać będzie , co chwilkę odrywałam się od pracy :)
Rozpraszacze we własnej kociej osobie ;) Jest ich trzy i są absolutnie urocze , a ja jako kociara poprostu nie mogłam powstrzymać się od biegania co chwilkę za płot że by sobie tych sąsiadowych śliczności nie pogłaskać, poprzytulać i poczochrać ;)
Następnym razem pokażę moje osobiste kocurki Bronisława i Filomenę ;)
O Rany, jakie cudne kociątka! :)) Uwielbiam małe kociaczki. Są przesłodkie.
OdpowiedzUsuńSerduszka bardzo mi się podobają i takie surowe mają swój styl. A ogródka zazdroszczę, nawet z patologicznymi orlikami! ;)
Pozdrawiam, Ewa
Prawda , że są piękne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne rustykalne serduszka ulepiłaś,dzięki temu ,że nie lakierowałaś są takie naturalne. Kwitną już u Ciebie moje ulubione irysy,u mnie na razie pokazały pąki.Kociaki słodkie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Te irysy to jakaś wyjątkowo wczesna odmiana , bo narazie kwitną tylko one :), inne też mają dopiero pączki.
OdpowiedzUsuń