czwartek, 28 listopada 2013

Czarna dama

Mały przerywnik w świątecznych przygotowaniach :) dzisiaj komplet w kolorze czarnym - kolczyki sutaszowe i koralikowa bransoletka .
Całość dosyć elegancka...tak mi się przynajmniej wydaje ;)



Kolczyki w nowym dla mnie fasonie , do tej pory nie robiłam ażurowych i tak długich .






I klasyczna koralikowa bransoletka do kompletu .


Jak już pisałam to tylko mały przerywnik w przygotowaniach do Świąt .  W weekend planuję zmasowane działania ;) a więc pieczenie pierników - do jedzenia, na choinkę i piernikowych domków . Mam też w planie wykonywanie ozdób z masy solnej , myślę , że jakieś gwiazdeczki , serduszka, może jeszcze trochę aniołków ...i co mi tam jeszcze do głowy przyjdzie  ;)
Patrzę na Wasze blogi, na nich zdjęcia pięknie ośnieżonych podwórek , a u mnie szaro, buro i mokro ... Też chcę już troszkę śniegu ;)

Na koniec przypominam o Candy - to tak gdyby ktoś miał jeszcze okazję się zapisać :)
 
I serdecznie pozdrawiam :)

sobota, 23 listopada 2013

Aniołek

Świąteczne klimaty wciągają mnie na dobre :) Serwetka z wiankiem jemiołowym nadal się pomalutku wyszywa , a ja ostatnio wróciłam do masy solnej . Jakoś tak nieodmiennie kojarzy mi się ona ze Świętami Bożego Narodzenia, pewnie dla tego ,że moje pierwsze próby to były właśnie  aniołki , do których zainspirowało mnie zdjęcie zamieszczone  w jakiejś gazetce z przepisami na świąteczne potrawy.
W tym roku powstał jak na razie tylko jeden anioł , ale za to w wersji XXL  :)  Duży jest , ma jakieś 40 cm  i dumnie wisi u mojej mamy w kuchni :)
Tak po prawdzie to mamusia moja mi na ambicję troszkę wjechała ;) , że robię anioły dla innych , a Ona miała jednego i już nie ma bo jej zabrałam - no owszem zabrałam ... ale przedtem grzecznie zapytałam  czy mogę ;):)
Z tym jednym to też nie do końca prawda , bo się mamusi zapomniało o całym pudle aniołków na choinkę , które grzecznie sobie leżą i czekają na swoje świąteczne  5 minut :) Ale na choinkę to na choinkę , a na ścianę to co innego :)

Koniec końców aniołek na ścianę  powstał  i wygląda tak .


Jest dosyć mocno wypieczony , wiec zrezygnowałam z początkowego zamiaru pomalowania go , ograniczyłam się tylko do namalowania buzi i przetarcia fragmentów białą farba.
A na koniec lakier i gotowe :)


Skromnie zamknięte oczęta to zasługa mojej nieumiejętności namalowania otwartych... zawsze mi jakieś takie zezowate wychodzą ;) choć nie ustaję w staraniach i ciągle ćwiczę :) może kiedyś mi wyjdzie ...



Zdjęcia były robione jeszcze przed lakierowaniem , w tej chwili aniołek leciutko się błyszczy.



A na koniec zbliżenie na bukiet róż i białe przetarcia - róże wykonane przy pomocy foremek do masy cukrowej - polecam akcesoria do dekorowania ciast , świetnie się sprawdzają przy robieniu aniołków i innych ozdób z masy .



A na koniec uprzejmie donoszę , że kot Bronuś  jest już zdrowy, dokazuje jak młody źrebak , i aż się boje czym to się skończy ...

Żebym nie była gołosłowna  pokażę Wam zdjęcia robione dzisiaj :)
Bronuś usiłował uskutecznić swoją ulubioną letnią zabawę , która polega na wchodzeniu do domu przez okno , a wychodzeniu przez drzwi i tak po kilka albo kilkanaście razy... :):) Kiedy znudzi się wariant pierwszy można zawsze zacząć drugi polegający dla odmiany na wchodzeniu przez drzwi , a wychodzeniu przez okno ;)
Nietrudno się zorientować , że pod koniec listopada jakoś nikt z domownikó nie miał ochoty podejmować zabawy...

Poniżej fotograficzna dokumentacja kociej strategii:)

Najpierw trzeba zaglądnąć i upewnić się , że jest się zauważonym :)


Ładnie poprosić ( uroczy wyraz pyska mile widziany) - z tym wyrazem pyska trochę nie wyszło , ale się starał ;)


Lekka irytacja , że powyższe sposoby jednak nie zadziałały



Udawanie obojętności - siedzę na parapecie bo lubię i wcale nie mam ochoty wchodzić :)


A na koniec sprawdzenie czy sposób na obojętność zadziałał i czy może ktoś jednak okna nie zdecydował się  otworzyć.


Sposoby jednak nie zadziałały i po kilkunastu minutach prób , Bronuś  w końcu jak "człowiek" zdecydował się do domu wejść drzwiami :)

No  taki kot to lekko nie ma :) ;)

I tym sposobem dobrnęliśmy do końca :)
Witam u mnie nowych obserwatorów, jest mi niezmiernie miło, że chcecie tu zaglądać :)

Pozdrawiam i życzę miłej drugiej części weekendu :)


środa, 20 listopada 2013

Pan kotek był chory i nadrabianie zaległości.

Dzisiaj post zbiorówka ;) parę rzeczy albo obiecałam albo chcę pokazać wiec czas to zrobić :)
Będzie szybko, bo w tym tygodniu działam na wysokich obrotach, do pracy chodzę na 11.00, a wracam o 19.00, wiec wieczorem marzę już tylko o tym żeby sobie wypić cieplutką herbatkę , zagrzebać się pod kocyk i zajmować się nicnierobieniem  - to tak przez jakieś 10-15 minut bo potem mnie zaczyna nosić ;) A o to żebym i ranki miała zajęte zatroszczył się w tym tygodniu mój koteczek Bronuś , który jest kotem specjalnej troski ...no poważnie mówię , takiego melepety to ja jeszcze nie widziałam , kocur jak smok ,a chorowity jak mimoza . Jest z nami od dwóch i pół roku , a przez ten czas przeszedł już odkleszczowe zapalenie krwi, albo coś w tym stylu, zapalenie pyska -  myślałam , że zawału dostanę, byłam pewna ,że wziął się i wściekł ;)  , kilkakrotne zapalenie płuc spowodowane zachłystem (wyleczalne jedynie w 5 %) , o problemach z żołądkiem i innych pomniejszych bolączkach nie wspomnę... 
Aktualnie Bronuś jako , że fantazja u niego również chora wdał się w bójkę z kocurem sąsiadów i dostał ropnia na łapie.  Kot wielce chory , na łapę nie staje tak więc zwierzęciu pomóc trzeba  i tak jeżdżę sobie przedpołudniami  do weterynarza i wydaję kolejne niebagatelne sumki ....no ale czego się dla przyjaciół nie robi ;):)

No ale wracając do zaległości , to po pierwsze obiecałam karto_flanej, że pokażę co robiło za tło zdjęć z żółtym naszyjnikiem. A jest to serweta robiona na drutach ,ja też uważam , że przecudnej urody :) Niestety nie jest robiona przeze mnie , ale jest jedną ze zdobyczy lumpeksowych mojej mamy :)
Oto ona na ciemnym tle żeby wzorek było lepiej widać.



Następna zaległa rzecz to obiecany wzorek na kocyk szydełkowy . Wzorek jest banalnie prosty i nawet zaczęłam go rysować ale mi straszne koślawce wychodziły ;) więc pomyślałam , że nie warto otwartych drzwi wyważać i po prostu pokażę gdzie taki wzorek ktoś inny już ślicznie opracował , a własnie tu http://stylowi.pl/6688080 . jedyne czym rożni się od mojego to to , że ja dodawałam na rogach po jednym oczku łańcuszka . No i tak się go powtarza w okrążeniach aż osiągnie się kwadrat odpowiednich rozmiarów , w każdym okrążeniu zmieniając kolor włóczki, tu jeszcze dodam , że w każdym okrążeniu trzeba włóczkę zakończyć , schować końcówkę i dopiero potem dowiązać następną do robótki, niby proste i oczywiste ale dla mnie nie było i na początku związywałam na łączniu dwa kolory razem i raz , że nierówno kolor wychodził to jeszcze trudno potem dwa kolory nitki razem schować... to tak gdyby ktoś wykazał się podobną do mnie ignorancją w temacie kocyków ;)
A poza tym to wzorek bardzo fajny, przybywa szybko idealny do oglądania telewizji bo bezmyślny zupełnie :);)

No, a teraz przyjemności:) Udało mi się wygrać moją pierwszą nagrodę w candy, co prawda jest to nagroda pocieszenia ale i tak cieszę się ogromnie :):)
Popatrzcie same jakie śliczne serduszko dostałam  od Agnieszki z bloga http://domoweklimaty.blogspot.com/, jeśli jeszcze tam nie byłyście to zajrzyjcie koniecznie .



A skoro o rozdawajkach mowa to przypominam ,że i ja takową organizuję i serdecznie zapraszam :)

Czy ja pisałam , że krótko będzie ? No jak widać nie wyszło ;)

Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdawajka .

Kiedyś wspomniałam , że przygotowuję dla Was niespodziankę  z okazji półrocznicy mojego bloga ,która minęła  22.10.2013r.  . No i z małą obsuwą czasową ale jest :) 
Zapraszam na rozdawajkę :) A do wylosowania romantyczny segregator na długopisy czy inne biurkowe przydasie  i zielona bransoletka - widoczne na zdjęciu , a że losowanie będzie przed świętami więc dołożę do  prezentu jeszcze  jakieś świąteczne akcenty  ale na razie nie zdradzę jakie ;)



A teraz zasady :)
Zabawa adresowana do  posiadaczy bloga , a jeśli jesteś takowym posiadaczem i  chcesz wziąć udział  w zabawie  to:

1.   Zostaw komentarz pod tym postem i zaznacz w nim ,że interesuje Cię udział w losowaniu.
2.  Umieść podlinkowane zdjęcie wraz z informacją o candy u siebie na blogu.
3. Będzie mi bardzo miło jeśli dołączysz do obserwatorów mojego bloga , ale nie jest to warunek konieczny .

Losowanie odbędzie się 13.12.2013r.

No i to chyba tyle , jeśli coś pominęłam to przepraszam , ale to moje pierwsze więc mam prawo ewentualne błędy popełniać ;)

Jeszcze raz serdecznie wszystkich zapraszam :)

Ewa

poniedziałek, 11 listopada 2013

Różności ;)

Zawsze sobie powtarzam , żeby nie zabierać się za kilka robótek na raz , bo  to niepraktyczne, bo nie wiadomo potem w co ręce włożyć, bo się stresuję ,że nie zdążę  ze wszystkim, bo bałagan się robi jak to wszystko jest poupychane po kątach , bo po prostu potem nie wyrabiam na zakrętach ...i jeszcze wiele, wiele innych powodów.
I co w związku z tym ???
 A no nic, mało przekonywująca najwyraźniej jestem ;)  Rozsądek rozsądkiem ale i to kusi i to nęci , a ja jak ten osiołek  się waham ;) bo znowu pozaczynałam kilka rzeczy i staram się teraz to wszystko ogarnąć :)

A zacznę od obiecywanego w poprzednim poście akcentu świątecznego . 



Serwetka bożonarodzeniowa  ze wzorkiem jemiołowego wianka . Serwetkę kupiłam w sklepie z używaną odzieżą , była nowiutka , zapakowana fabrycznie i kosztowała jedyne 9 zł . Na serwetce nadrukowany był wzorek do haftu , a w zestawie znajdowały się dodatkowo kolorowe muliny. Wzorek mi się jednak nie podobał
 ( dosyć siermiężne kwiatuszki) więc postanowiłam wyhaftować coś bardziej skomplikowanego :)

Wzór z Anny - nie pamiętam , który to numer , ale myślę ,że ma już z 10 lat :)



Praca posuwa się dosyć wolno bo trzeba liczyć niteczki , a  w dodatku owoce jemioły są haftowane złotą muliną ... nie lubię złotej muliny, bardzo nie lubię , plącze mi  się, wyślizguje ... 
Obiecuję sobie , że po skończeniu tej serwetki długo nie zdecyduję się na haft metalizowaną muliną .
A w kolejce czeka jeszcze zakupiony wraz z serwetką za taką samą obłędną cenę  obrus.

Kolejnym tworem , którym się zajmuję jest obrus szydełkowy, zaczęłam go robić w czerwcu, pokazywałam zaczątek w poście o Ukrainie . Prace znacznie podgoniłam podczas pobytu w szpitalu  i mam już zrobioną całą część na blat , teraz muszę dorobić dosyć skomplikowaną koronkę . 
 Wzór na podstawie "Moich robótek" z 2003 roku. 


Zbliżenie na pojedynczą rozetkę , a że zdjęcia robione przy sztucznym świetle to i mój cień się na nie załapał :)




A tu całość w artystycznym nieładzie , bo na płasko mi się w kadrze nie mieścił ;)


A na koniec jeszcze szydełkowy kocyk :)  Oglądam na Waszych blogach śliczne dziergane kocyki,poduszki, narzuty i też zapałałam chęcią posiadania takowego :)
Pogrzebałam w domowych zapasach włóczkowych i akurat uzbierało się na kocyk w kolorach marynarskich czyli czerwony, biały i granatowy. Wełenki prawie antyczne , bo chyba wszystkie pamiętają czasy mojego dzieciństwa ;) czerwona kupiona w kryzysie , nawet mama próbowała mi z niej przed laty sweterek zrobić , ale coś nie wyszło więc teraz sprułam i w kocyk poszło :) , granatowa i biała równie wiekowa ale zakupiona przeze mnie w secondhandzie , była tania i dużo to kupiłam  ,a że strasznie zmotana , i że  długie godziny  ją rozplątywałam i w kłębki zwijałam to już inna sprawa ;)
Tak więc kocyk się robi , oczywiście błędów nie uniknęłam , ale bardzo mi się to dzierganie podoba i pewnie na tym jednym nie poprzestanę :)







No dawno już takiego długiego posta nie stworzyłam :) Mam nadzieję ,że bardzo Was nie zanudziłam ;)

Pozdrawiam serdecznie  Ewa

środa, 6 listopada 2013

Na żółto :)

Na wielu blogach królują już bożonarodzeniowe dekoracje , a u mnie  będzie dziś kolorystyka typowo wiosenna :)
Koraliki ozdobione metodą decoupage  zrobiłam już dość dawno temu ale musiały odczekać swoje aż mój małżonek wywiercił w nich większe otworki do przeciągnięcia wstążki . 
Na komplet składają się korale, bransoletka i kolczyki.

Tak to wygląda razem.



A teraz osobno :)









A pozostając w żółtych klimatach pokażę Wam jeszcze kilka fotek z Nałęczowa . Wybraliśmy się tam z Krzyśkiem  przy okazji  wyjazdu w innym celu ale jak mogli byśmy sobie darować odwiedzenie tego miejsca będąc w pobliżu ?;) 
No nie mogliśmy ;)
Nałęczów poza sezonem , w dzień powszedni kiedy  parku nie oblegają tłumy spacerowiczów  jest cudny :)  Osobiście bardzo polecam , a szczególnie wodę miłości , której można się napić w pijalni - działa !!! sama sprawdziłam ;):)
A teraz kilka fotek, może kogoś zachęcę do zrobienia sobie wycieczki :)
Choć teraz pewnie już na drzewach jest mniej liści...















Następnym razem postaram się pokazać już coś w świątecznych klimatach  :)

Pozdrawiam jesiennie 
Ewa