niedziela, 28 sierpnia 2016

Buty dla krasnala :)

Póki co mamy jeszcze letnie upały,ale kalendarz jest nieubłagany i przypomina o zbliżających się chłodniejszych dniach ,na takie właśnie jesienno zimowe chłody zrobiłam mojemu małemu krasnoludkowi bamboszki:)


Buciki robione na tak zwanego "czuja" bez schematów i opisów i z tego co akurat miałam pod ręką:)  czyli: góra  z zapasów włóczek , które kiedyś dostałam od mojej teściowej, a podeszwy z dosyć grubej naturalnej skóry , dostałam jakieś resztki od znajomego i tak sobie leżały i leżały no i w końcu się doczekały :)
 

Buciki robione z grubej włóczki powstawały bardzo szybko i przyjemnie , gorzej było z przekłuwaniem  podeszew aby przeciągnąć nitkę , paluchy bolały mnie jeszcze kilka dni później ;)

Mały skrzat bamboszki zaakceptował , a najbardziej atrakcyjne okazały się  pomponiki :)
Mam zamiar zrobić jeszcze na pewno jedną parę w innym kolorze i może w bardziej wyszukanym "fasonie" :)



Pozdrawiam słonecznie i wciąż jeszcze upalnie .
Ewa

piątek, 19 sierpnia 2016

Szafeczka na klucze

A zaczęło się od tego , że Bumelek , którego w pierwszych dniach pobytu w domu zamykaliśmy na noc w sieni powygryzał nam dziury w ścianie... Nasz piesek najwyraźniej nie lubi zamknięcia bo jak już przestaliśmy go więzić i zostawiliśmy w nocy do dyspozycji cały dół domu to przeistoczył się w owczarkowego aniołka i szkód żadnych nie robił :) ale co powygryzał to powygryzał i sień była do odmalowania (oczywiście po uprzednim zaklejeniu  śladów ząbków w ścianie ). 
Dopiero niedawno zebrałam się  w sobie i w ruch poszła farba , przy okazji postanowiłam zmienić kolor bo uprzedni "gorący piasek" czy coś w tym stylu sam w sobie był całkiem ładny ale w dość małym pomieszczeniu z jeszcze mniejszym okienkiem okazał się zbyt ciemny. 
Tym razem padło wiec na waniliowy , teraz jest super, przez pierwsze dni miałam wrażenie , że w sieni cały czas pali się światło ;)
I tu dochodzimy do szafeczki na klucze ;) Wiem, wiem wstęp trochę przydługawy ...


Szafeczka przywędrowała z nami z naszego wynajmowanego mieszkania , był to jeden z pierwszych moich tworów dekupażowych no i przyznać trzeba , że nie najwyższych lotów.

 Poprzednio wyglądała tak

 Bezpłciowo beżowa , z kiepskim efektem spękań bo coś z preparatem się podziało, ale do "gorącego piasku" jeszcze jako tako pasowało i sobie wisiała . 
Za to do wanilii pasowało już mniej, tym bardziej , że w sieni zawisła zasłoneczka kremowa w lekko stylizowane róże. 
Szafeczkę przemalowałam  przy pomocy farb kredowych , zrobiłam przecierki i ... no właśnie pozostało pytanie czym przyozdobić drzwiczki.


Wymyśliłam sobie , że fajnie by było aby motyw był choć trochę podobny do kwiatów na zasłonce , przeszukałam więc serwetki , które miałam w domu i nie znalazłam nic odpowiedniego . 
I tu dochodzimy do momentu porwania się z motyką na słońce ;)
Postanowiłam ,że spróbuję sama namalować motyw podobny do tego na zasłonce.
 

Wyszło jak widać , same ocenicie :)
Dzieło sztuki to to nie jest ale na upartego "obleci" ;) A najważniejsze dla mnie , że to jedna z pierwszych prac po bardzo długim czasie bezczynności i jej wykonanie bez względu na efekt dało mi niesamowitą frajdę :):)

 Zamieszczam kilka zbliżeń na me dzieło :)
 

Tak mi się dobrze malowało ,że w środku też  pojawił się kwiatuszek :)
 


Na koniec jeszcze zdjęcie malutkiego talerzyka upolowanego na starociach , który idealnie pasuje do reszty wystroju sieni :) 
W sumie nie wiem ile kosztował bo za ten talerzyk i dużą szklaną paterę zapłaciłam 10 zł :)
 

Nie zamieściłam zdjęć całej sieni bo zrobienie dobrego  zdjęcia w tak małym pomieszczeniu jest po prostu dla mnie  niewykonalne , pozostawiam więc wam pole dla wyobraźni ;)
Pozdrawiam i uciekam :):)

niedziela, 7 sierpnia 2016

Ramki

Wracając do działalności robótkowej postanowiłam spróbować zabawy z farbami kredowymi . Mnóstwo się oczytałam na Waszych blogach zachwytów pod ich adresem  i naoglądałam zachwycających efektów, ale jakoś nie mogłam się zmobilizować do podjęcia  samodzielnej próby. 
Aż w końcu wzięłam byka za rogi , zamówiłam kilka kolorów i wosk no i do dzieła :)
Na pierwszy ogień poszły plastikowe ramki na zdjęcia.


Zanim zabiorę się za meble chciałam popróbować na rożnych małych przedmiotach , co do których nie będzie mi szkoda jak coś zniszczę ;) A podczas prac będę mogła poćwiczyć bo co jak co czytać można dużo ale człowiek najlepiej uczy się metodą prób i błędów :)
 

W ramkach jak widać zagościły moje zdjęcia ślubne , docelowo zawisną na ścianie w sypialni .

Poniżej kilka  szczegółów i zbliżenie na przetarcia.
 

Wydaje mi się, ze teraz ramki wyglądają lepiej , ale musicie uwierzyć mi na słowo bo oczywiście zdjęć przed nie zrobiłam;)



Po pierwszych próbach muszę powiedzieć ,że farby faktycznie bardzo fajne i pewnie jeszcze trochę nasza dobrze zaczynająca się znajomość potrwa ;)

Pozdrawiam i uciekam :)
Ewa