piątek, 29 lipca 2016

Jak ten czas leci...

Wbrew pozorom  jestem , żyję i mam się całkiem nieźle;) ...no wiem, że mało to oryginalne ale od czego mądrego można zacząć po tak długiej nieobecności...
Chyba najbardziej wymowny jest poprzedni post sprzed ponad roku. Pojawiła się  Łucja i moje życie... przestało być moje ;) 
Tak więc od przeszło roku jestem mamą na pełen etat.
Łucja jest najukochańszą istotką na świecie , cudowną , mądrą i tak dalej i tak dalej ale jest też najbardziej absorbującą istotą na świecie ;)
Oto moja księżniczka :)



 Mojemu dziecku nie wystarcza zawłaszczenie 100% mojego czau , ona chciałaby ze 150 %:) wpadam więc czasem obejrzeć co u Was  i nawet paru słów nie ma czasu  napisać , ale postanowiłam spiąć się w sobie i pomału spróbować wrócić do blogowej społeczności :)

A co u mnie słychać? A no tak jak wspominałam Łucja zawłaszczyła mnie dokumentnie , kiedy czytam  jak kobiety piszą , że zaczęły rozwijać swoje pasje kiedy przebywały na urlopach macierzyńskich i wychowawczych bo wtedy miały czas to oczy mi się robią jak spodki i normalnie nie mogę uwierzyć ,że tak można . Ja desperacko wykradam bardzo krótkie chwilki dla siebie, ostatnio także próbuję coś działać robótkowo ale strasznie opornie to idzie ;) Jak już coś uda mi się zdziałać to oczywiście pokarzę :)

Pozostając w temacie czasu , to oprócz Łucji o moją i Krzyśka uwagę nieustannie zabiega nasz Bumelek;) Bumelek z uroczego szczeniaczka wyrósł na równie uroczego psiego podlotka :)



Piękny prawda? okaz zdrowia ! - akurat,  tylko pozornie 
Bumelek w tym roku przeszedł już dwie bardzo poważne operacje związane z potężną dysplazją , ma 16 śrub w kościach , przesiedział 4 miesiące zamknięty w domu ( dom wyłożony dywanami aby się chore łapki nie ślizgały, a na dywanach mnóstwo sierści ,którą piesek zaczął tracić jak szalony ) i w tym wszystkim moja Łucja zaczynająca raczkować i ja jadąca na kolanach od ściany do ściany i nieustannie ściągająca futro z dywanów ...  Fajnie prawda?;)
 Od operacji nasza Bumbela miała jeszcze dwa razy zapalenie jelita, raz ropień na nosie, a obecnie ma zapalenie mięśnia w jednaj z tylnych łap... aż boimy się myśleć co będzie dalej .
No ale czego się  dla rodziny nie robi ... Choć słyszeliśmy pytania czy nie taniej było by go uśpić ... 
No na pewno nie kosztowało by to kilku tysięcy i miała bym zmywarkę i meble ale czy o to chodzi??? 
Strasznie chaotyczny ten post - wybaczcie . Mam nadzieję , że następny będzie bardziej składny i ukarze się wcześniej niż za rok ;)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie 
Ewa