poniedziałek, 20 maja 2013

Nie do końca koci post ;)

Tak jak obiecałam przedstawiam dziś moje osobiste kocurki  Bronisława i Filomenę , dla przyjaciół i rodziny Bronek i Filcia :)
Bronek i Filcia są bardzo kochającym się rodzeństwem i  w czerwcu będą  obchodzić swoje drugie urodziny :)
Kotki są przeurocze i mocno zwariowane:) A moja cała rodzina zwariowana na ich punkcie :)
Filcia  jako mały kociak była  kotem kamikadze ;) wychodziła na najwyższe drzewa i schodziła z nich jednym susem łepkiem w dół ;) podczas gdy Bronek - melepeta stał na dole i żałośnie miauczał :)
Z wiekiem charakterek Filci troszkę się zmienił -  uspokoiła sie i spoważniała za to Bronek jak był melepetą tak pozostał.....
Muszę gwoli wyjaśnienia napisać , że koty podobnie jak ogród pomimo że są moje to nie mam ich na wyciągnięcie ręki .
Zarówno  koty jak  i ogródek są u moich rodziców , ponieważ nie zmieściły by  się w wynajmowanym przeze mnie i męża  mieszkaniu o obłędnej powierzchni 19 m2 -  koty a nie ogródek oczywiście;)
 
A zatem Filomena
 



I Bronisław




 
 A teraz the best of Bronek ;)


 
Do tej pory zachodzę w głowę jak on to zrobił...;)
 
A  żeby tak zupełnie kocio nie było to teraz  zdjęcie drugiej wykonanej na zamówienie mgiełki,  tym razem w aranżacji ogrodowej .  Chciałam pokazać jak ładnie mienią się koraliki w słońcu  i zostałam skrytykowana przez mojego męża , który stwierdził, że zdjęcia mu się nie podobają  bo "naszyjnik nosi się na szyi a nie na drzewie " no cóż co racja to racja....... ;)
 
 

 
 
 
Na zakonczenie historia z ostatniej chwili , która poprawiła mi humor na całe popołudnie :)
Wracałam sobie dzisiaj z pracy,krokiem szybkim bo burza się zbliżała , aż tu nagle na środku chodnika wyrósł przede mną osobnik w stanie mocno wskazujacym , nóżki ugięte dla lepszej przyczepności , rączki rozcapierzone żeby nóżki wspomóc przy łapaniu równowagi ;) oczka chytre , uśmieszek bardzo z siebie zadowolony ....
Postanowiłam  cudo bokiem minąć , ale gdzie tam - cudo zastąpiło mi drogę.  No więc  ja w prawo , On w prawo , ja w lewo On w lewo i tak kilka razy . Zadziwiająco ruchliwy się zrobił zważywszy na to w jakim stanie jeszcze przed chwilą się znajdował . Potańczylismy tak chwilkę no i mi się cierpliwość skończyła więc mówię grzecznie acz stanowczo aby  z drogi mi zszedł, a  On pohukuje radośnie  " Nie puszczę Cię , nie puszczę ...."  Więc ja już mniej grzecznie za to bardziej stanowczo nalegam   aby  jednak z drogi mi zszedł . Tym razem podziałało-  cudo przejść  mi pozwoliło a na odchodne  usłyszałam głosem wzburzonym rzucone 
TO MUSIAŁAŚ PO TEJ SAMEJ STRONIE CHODNIKA CO JA IŚĆ ???!!!
No fakt moja wina nie musiałam :):) Tak mnie tym rozbawił , że resztę drogi do domu pokonałam śmiejąc się sama do siebie od ucha do ucha :)
 
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających bardzo serdecznie
Ewa


2 komentarze:

  1. Masz piękne koty!! Bronek mnie zaskoczył myślałam że on poważny kocur,a on takie sztuki robi:)
    Zdjęcie naszyjnika pokazuje jaki jest śliczny w słońcu:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bronek tylko tak statecznie wygląda ;) ale potrafi zaskoczyć swoimi pomysłami;)

    OdpowiedzUsuń