Zeszło mi ponad dwa miesiące ale w końcu udziergałam :) mój pierwszy kocyk, a właściwie kocurzysko wielkie , bo ma wymiary 2x2 metry... no najwyraźniej mam problemy z tym aby w porę skończyć ;)
Ale od początku . Zaczęło się od tego , że miałam zalegające w domu duże ilości dość cienkiej "wełny" pisze w cudzysłowie bo koło wełny to to nawet nie leżało , sztuczność jakaś miła w dotyku ale nierówna jak tow większości bywało w peerelowskich wyrobach. Ja jak wiadomo wyrzucać nie lubię więc podumałam , pooglądałam blogi i wymyśliłam , że kocyk będzie w sam raz bo jak wiadomo kocyków nigdy nie za wiele ;) Jak pomyślałam tak też zrobiłam , w rzeczony kocyk wszedł rozpoczęty i niedokończony sweterek ,który robiła dla mnie mama kiedy byłam jeszcze dzieckiem( czerwona część) , skończony przeze mnie i nawet noszony , ale znielubiany sweterek (kolor biały) i rozpoczęty twór szydełkowy ,który miał być płaszczem ażurowym ale powstawał tak długo , że moda się zdążyła zmienić ;)
Dziergałam i dziergałam ... zawsze byłam przekonana , że szydełko to bardzo włóczkożerna technika , moje najwyraźniej głodne nie było ;) bo wełny w cudowny sposób nie ubywało.
Stwierdziłam , że muszę przerwać kiedy zbliżałam się do ośmiu metrów w obwodzie :)
Koc jest mięciutki i milutki i patrzeć na niego nie można ... ;) A to za sprawą psychodelicznych kwadratów w jakie układa się kontrastowa włóczka . To znaczy kiedy jest troszkę skotłowany jest ok , wzrok zaczyna szaleć kiedy się go rozłoży :)
Cały koc prezentuje się następująco- sesja plenerowa żeby się cały w obiektywie zmieścił :)
Koc skończyłam ale wełny nie , przecież nie będę takich małych kłębków znowu w szafie chować bo chodziło o to żeby się zapasów pozbyć a nie na mniejsze dzielić ;)
No i teraz z tego co zostało dziergam poduszki , zobaczę ile wyjdzie ;)
Zrobiłam już trochę kwadratów i nawet część połączyłam ze sobą .
Myślę , że jak na pierwszy raz nie jest tak źle , ale na pewno na jednym kocyku się nie skończy bo mnie wzięło i wciągnęło ;)
Jeszcze jedno zdjęcie , tym razem w stylizacji pokojowej , mocno nieostre , wiec proszę je uznać za poglądowe, a nie artystyczne ;)
A na koniec kilka fotek z mojego zimowego ogródka , bo w końcu przyszła do nas zima i to nie byle jaka dziś w dzień było -8 stopni.
Wczoraj i przedwczoraj mieliśmy gołoledź i wszystko pokryła warstwa lodu, wygląda to bajkowo troszkę mniej fajnie , że trzeba bardzo pilnować ząbków aby ich nie stracić podczas ryzykownej wyprawy do pracy czy sklepu , bo jak zwykle służby miejskie odpowiedzialne za posypywanie chodników zostały zaskoczone niespodziewanym nadejściem zimy ...
Bo czego jak czego ale tego , że zima w styczniu przyjdzie to się nie można było przecież spodziewać ;)
Pozdrawiam gorąco pomimo mroźnej temperatury za oknem :)
kocyk wygląda imponująco, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTez myslama, ze szydelkow iecej wloczki zjada niz druty. Ale kocyk wilgachny i prezentuje sie swietnie :) Do nas snieg jeszcze nie dotarl, a gololedz tak ;)
OdpowiedzUsuńAż strach pomyśleć jaki był by wielki gdybym go na drutach robiła;)
UsuńAleż to wielgachne. Ja bym nie dała rady tak dużo i długo robić, dlatego dziergam tylko maleństwa. Przy dużym projekcie zaczynam się nudzić i odkładam. Mam takich kilka i chyba nie dokończę. Masz energetyczny pledzik. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też żeby zachować higienę psychiczną odrywałam się od niego na chwile i w międzyczasie wykonałam kilka innych rzeczy , tak chyba jest łatwiej choć zdecydowanie dłużej schodzi :)
UsuńFantastycznie wyszedł ten koc! To bardzo dobry pomysł na wykorzystanie zalegających włóczek, szczególnie, że taki koce i pledy ręcznie dziergane są bardzo modne. Ja też mam w planach coś takiego, bo i u mnie sporo włóczek zalega :) Nie wiem tylko, czy zdołam wydziergać taki duży projekt...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Asia
Witam u mnie :) miło mi ,że wpadłaś :)
Usuńbrawo - cudnie :))
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńTaki koc jak znalazł na tę zimnicę. Kolorki super!
OdpowiedzUsuńDokładnie , udało mi się przed mrozami zdążyć :)
UsuńWygląda fantastycznie - super praca - u mnie dopiero teraz troszkę zaczyna prószyć śnieg .
OdpowiedzUsuńCudowny koc! Marzy mi się taki... ale nie mam tyle cierpliwości :-(, a gołoledź obok szadzi to chyba najpiękniejsze widoki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Ja jestem na swój sposób dziwna bo cierpliwość mam tylko i wyłącznie do robótek w każdej innej dziedzinie jestem strasznie niecierpliwa i prędka ;)
Usuńświetny ten koc.Bardzo teraz na czasie:)
OdpowiedzUsuńu mnie tez mróz i lód
Zima w końcu przyszła :)
UsuńHmm coz moge powiedziec noo Koc bez dwoch zdan jest Piekny :):) ,alee wiesz az buzie z wrazenia otworzylam jak napisalas ,pokazalas jak duzy wyszedl :) Podziwiam Cie za wykonanie iii za wytrwalosc w tak duzej robotce :):) Piekny :):) I do tego Piekna zime macie :) U mnie dzisiaj rano byl przymrozek ,troszke bialo i juz znowu zielono. Moze i do nas wkoncu przyjdzie zima i bedzie mozna sanki wyciagnac :) Pozdrawiam Cie Serdecznie Ewus :)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że koc się podoba , jak się za niego zabierałam miałam bardzo duże obawy o efekt końcowy .
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Czytając jak opisujesz koc który jest przepiękny ,stwierdziłam że czytam chyba twoja opowieść która się szybko skończyła ,aż za szybko jak dla mnie .Proponuję napisanie jakiejś małej niepozornej książeczki .Pozdrawiam ..SASIADECZKA Z OKOLICY <3
OdpowiedzUsuńNo to teraz mam zagwozdkę :) kim jest tajemniczy anonim ?
UsuńOJ EWUŚ POWIEM TAK :UWIELBIAM PLACKI TWOJEJ MAMUSI :)
UsuńI wszystko jasne :) Miło mi Edytko ,że do mnie zaglądasz :):)
UsuńO matko! jaki wielgaśny ale i piękny, podziwiam Cię tyle dziergania , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPodziwiam że zrobiłaś taki duży pled , mi się jeszcze nie udało wydziergać nic tak dużego. Prezentuje się pięknie i będzie służył przez długie lata a stare sweterki leżałyby w kącie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie cieszy kiedy uda mi się niepotrzebne starocie na coś użytecznego przerobić :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Pięknie wyszedł ! Przyda się na zimowe popołudnia:)) Wiem ile to pracy... swoją narzutę do sypialni ciągle jeszcze dziergam... końca nie widać a muszę mieć 220/220 cm czyli bardzo podobnie jak TY.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomaszowa
Życzę wytrwałości :) na pewno wyjdzie ślicznie :)
UsuńKoc mnie oszołomił! jest imponująco duży:) podziwiam i zastanawiam się kiedy mi się cierpliwość odwiesi i będę zdolna do tak wielkich tworów:) też mam w planie kocyk ale znacznie mniejszy:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przyjemnie czytać tak miłe komentarze :)
UsuńPowodzenia przy dzierganiu , ale uważaj to bardzo wciąga , ja już następny zaczęłam robić ;)
Kocyk wyszedł genialny! I rzeczywiście wyszły jakby takie romby, czy kwadraty, ale daje to super efekt :)
OdpowiedzUsuńOoo kocyk przypomina mój który dla syna zrobiłam :) Lubię go, choć z niefajnego akrylu robiłam. Ale nic to! Od niego się zaczęło moje szydełkowanie! Sentyment mam do niego :)
OdpowiedzUsuńPierwsze prace pamięta się najlepiej :) nawet jeśli do doskonałości im troszkę brakowało :)
UsuńWitam u mnie serdecznie :)